Recenzja filmu

Tarantula (1955)
Jack Arnold
John Agar
Mara Corday

The desert, it gives people wonderful ideas!

Doktor Matt Hastings (John Agar) wraz z miejscowym szeryfem Jackiem Andrewsem odkrywa zdeformowane zwłoki mężczyzny, próby identyfikacji ofiary nie przynoszą oczekiwanego efektu. Wstępna
Doktor Matt Hastings (John Agar) wraz z miejscowym szeryfem Jackiem Andrewsem odkrywa zdeformowane zwłoki mężczyzny, próby identyfikacji ofiary nie przynoszą oczekiwanego efektu. Wstępna analiza wskazuje na długoletnią chorobę, która z czasem doprowadziła do kompletnej deformacji ciała. Profesor Gerald Deemer, którego obecność miała potwierdzić wcześniejsze doniesienia, jest jednak zupełnie innego zdania... Niebawem dochodzi do kolejnego, wyjątkowo groźnego w skutkach zdarzenia. Wracający do swego laboratorium profesor Deemer zostaje napadnięty przez swego (również zdeformowanego!) współpracownika. Między mężczyznami dochodzi do bójki, w wyniku której ucieka gigantyczny okaz tarantuli, który służył celom badawczym. Cały incydent kończy się śmiercią napastnika... Wkrótce do miasta przybywa Stephanie Clayton, która zostaje nową asystentką profesora Deemera. Eksperymenty w sercu pustyni mające rozwiązać kwestię głodu na świecie, okazują się zgubą. Przez wypadek nieodpowiedzialnego naukowca jadowita powiększona tarantula wydostaje się z laboratorium, siejąc śmierć i zniszczenie. Mamy w tym filmie również wątek eksperymentów na człowieku i finałowy spektakularny atak samolotów z napalmem - jakby symbol tamtego okresu (wojna z Koreą).

Film po premierze nazwano dziełem, w którym odczuwa się tchnienie poetyckiej wyobraźni. Tutaj nie testy atomowe, ale pustynia jest kolebką nieznanego. "Wszelkie bestie pełzające czy fruwające biorą początek z pustyni, w piasku spoczywają jeszcze ich muszle" - mówi jeden z bohaterów. Każda scena dziejąca się na pustyni przynosi widzowi nieoczekiwane emocje, tarantula czyha w ukryciu, potęgując napięcie.

"Tarantula" to niekwestionowany przedstawiciel klasyki monster-movie. Film przez wiele lat budził wielki szacunek wśród krytyków i maniaków kina grozy, dla których efekt gigantycznej tarantuli przemierzającej pustynne obszary był czymś ponadczasowym. Naturalnie w dzisiejszych czasach taki trick nie jest już niczym wyjątkowym, ale 50 lat temu musiał robić wrażenie. Jedynym elementem, do którego można mieć spore zastrzeżenia to akcja filmu, gdyż ta w jego połowie ulega znacznemu spowolnieniu. Efekt jest łatwy do przewidzenia, całość z minuty na minutę staje się coraz bardziej mdława i nudna. Mimo tego drobiazgu "Tarantula" to film godny uwagi, a dla prawdziwego pasjonata kina czarno-białego jest kolejną obowiązkową pozycją!
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones