Mam podobne wrażenie, że film w stylu tych o przygodach Jamesa Bonda. Aczkolwiek to "Północ - północny zachód" powstał bodajże 3 lata wcześniej od pierwszej bondowskiej części czyli "Dr No".
Sam film rewelacyjny, znacznie lepszy od niektórych nieco kiczowatych "Bondów". Świetny klimat, fajna muzyka, dynamiczna fabuła, trochę humoru i niezapomniane sceny (z samolotem i na głowach prezydentów w Rushmore).
Oczywiście, że twórcy Bonda wzorowali się na filmach Hitchcocka, w tym i na tym. Wystarczy wskazać scenę z 'Pozdrowień z Rosji' kiedy Bond ucieka przed atakującym go helikopterem - wypisz wymaluj jest to kalka sceny, w której Cary Grant ucieka przed samolotem. Uwielbiam Bonda, ale Hitchcock jest nie do przebicia.